Herbata to moja miłość - zauroczenie , sposób na życie , filozofia , skłonność genetyczna . Sama już nie wiem co . W moim domu zawsze pachniało dobrą herbatą . Zawsze ! Nawet w najgorszych czasach .Prababcia pamiętająca czasy sprzed Rewolucji Październikowej uprawiała ,, czary " parząc mieszanki z kwiatów migdałowca , wiśni , ziół . Tata po to by zdobyć dobre herbaty wchodził w jakieś dziwne kontakty z marynarzami i kupował od nich przemycane z Zachodu herbaty . Ja dawałam łapówki w sklepach w czasach kartkowych by mi sprzedano Yunan a nie Popularną .Potem w aptekach kupowałam owoce głogu , tarniny , miętę , znajomym przetrzebiałam działki zrywając kwiaty na susz , suszyłam skórki cytrynowe i pomarańczowe ( z tych kilku pomarańczy które dzieci dostały w paczkach pod choinkę w pracy ) .Tamte mieszanki były niesamowite takie odrealnione .W sklepie na półce ocet a w domu pachnie tajemniczo herbatą różaną i głogiem , goździkiem .Obok stał talerzyk z konfitura z owoców głogu . W ręku wiersze Achmatowej . Dziś jest łatwiej . Ale mieszanki i tak wolę robić sama - trafiają smakowo w ten konkretny dzień- tą konkretną porę - ten konkretny nastrój .
Czas : 15 minut
Składniki :
1 saszetka herbaty Dilmah Lively Lime & Orange Fusion
1 suszony listek Kafiru
2 łyżeczki miodu Manuka ( lub lipowy )
1 mała gałązka melisy ( może być też mięta ogrodowa - nie pieprzowa bo ta jest za intensywna )
1/2 szklanki wrzątku ( z przefiltrowanej wody )
Wyparzyć czajniczek który stawiamy na ,, kominku " wrzątkiem .Włożyć do środka liść Kafiru i skropić go 2 łyżeczkami wrzątku . Przykryć czajniczek i ogrzewać postawiony na ,, kominku ,, minutę . Dołożyć do czajniczka saszetkę herbaty i zalać wrzątkiem tak by czajniczek był pełny. Zostawić go na ,, kominku " przez 3 minuty .
Przelać herbatę do nagrzanej filiżanki ( ja po prostu nalewam do niej wrzątku i wylewam go przed nalaniem herbaty ) .
Piję z Manuką ( miodem ) podjadaną łyżeczką .Zanim zacznę pić zanurzam w herbacie gałązkę melisy ( mięty ) i chwilę w niej trzymam - to trochę jak taki rytuał . Z ziół uwalniają się zapachy , do herbaty przenikają właściwości uspakajające melisy .
Dla czego nazywam tą herbatkę zaklinaniem jesiennej rzeczywistości - bo ma w składzie limonkę , cytrynę , pomarańcz , dodaję Kafir , Manukę ( naturalny antybiotyk ) , melisę .
Pomijając smak który jest genialny - taki refleksyjny to jest to zestaw ochronny akurat na jesienne niepogody .
I jeszcze jedno - herbata potrzebuje dobrej wody - tu nie ma zmiłuj . Chlorowana , żelazista , twarda woda to porażka - można sobie parzenie herbaty odpuścić .
5 komentarzy:
Grażynko, a czy znasz jakąś herbatkę na poprawienie humoru? Jakoś cięzko mi w te jesień....
Pewnie , że znam . Najprościej ( bo jak nie masz tych wszystkich bajerów które ja namię3tnie gromadzę ) będzie jak kupisz gotową herbatę Liptona ,, White tea Rose violet" ( różana z fiołkiem ) + konfitura z płatków róży . Zaparz sobie mocną herbatkę - nie słodź , a tylko pooblizuj łyżeczkę z konfiturą ( już TY wiesz czemu masz tylko lizać ) . Zapach boski - smak też . Od razu Świat pięknieje .
No to idę po te fiołki, tylko u mnie z konfiturą z róży krucho - nie mogę spotkać! Buziaczki!Miłego dnia!
Szukaj w sklepach gdzie ma stoiska Krakowski Kredens - ja dziś poszłam do Delikatesów Alma24 ( wreszcie w Szczecinie otworzyli i tam jest stoisko Krakowskiego Kredensu - kupiłam sobie ,, przedwojenne Kukułki " - konfitura była .
Niestety, nie dostałam konfitury.Zaraz zobaczę w internecie.Dzięki za namiar na Krakowski Kredens.
Prześlij komentarz