Spieszyłam się dziś z obiadem bo pół
dnia spędziłam u lekarza i w laboratorium. A potem jeszcze mnie pokusiło by
wstąpić do Delikatesów mięsnych i odnowić zapasy w zamrażalniku.
Dotarłam do domu zmęczona okropnie. A
tu jeszcze trzeba było poporcjować mięso i poupychać je w szufladach
zamrażarki.
Wyłowiłam przy okazji pół paczki
kupnych frytek. Odłożyłam 1 pierś z kurczaka i wrzuciłam wszystko do ActiFry by
się upiekło razem ( oczywiście kurczaka wcześniej wsadziłam w marynatę)
Czas: 45 minut
Składniki:
2 małe pojedyncze piersi z kurczaka
6 małych szalotek
1 saszetka herbaty Earl Grey
2 łyżki oleju z pestek winogron
1 pełna łyżeczka słodkiej mielonej
papryki
szczypta kolorowego pieprzu
szczypta czarnej soli w płatkach
1/2 szklanki wrzącej wody
Zaparzyć połową wrzątku ( 1/4
szklanki) herbatę. Dodać 1 łyżkę oleju,
przyprawy. Wymieszać. Usunąć saszetkę. Poczekać aż ostygnie.
Pokroić piersi kurczaka w kostkę.
Zalać mięso marynatą i zostawić na 15
minut.
Szalotki przekroić na pół.
Nabijać na przemian mięso, pół
szalotki .
W miskę ActiFry wsypać zamrożone
frytki ( ok 0,4 kg ). Skropić łyżką oleju. Na frytkach ułożyć szaszłyki i piec
30 minut. Po 20 minutach wyłączyć na moment frytownicę i skropić frytki i mięsa
pozostałą wodą* - włączyć i piec do zrumienienia frytek i mięsa.
*
Kropię wodą bo inaczej frytki i mięso
są za suche .
** Na przyszłość uważam, że dobrze by
było przełożyć jednak mięso cienkimi plasterkami słoninki - szaszłyk jednak nie
może być zupełnie dietetyczny.
*** Myślę, że można takie szaszłyki
upiec również w worku foliowym do pieczenia mięs.
3 komentarze:
pysznie wyglądają:) też właśnie się przymierzam do szaszłyków:)
Kurczak super, ale kupne frytki? Zrobione z mąki ziemniaczanej, suszu i oleju roślinnego...
No niestety Beatko- są dwa momenty kiedy robię kupne frytki . Pierwszy - kiedy mam najazd ,, tabunu" frytkowych stołowników - kategorycznie odmawiam obierania i krojenia 3 kg ziemniaków :(. A drugi to po prostu jak mi z takiego hurtowego smażenia frytek trochę w opakowaniu zostaje to jak się śpieszę ( a pasuje mi do dania) to smażę.
Jak mi się nie chce , nie mam czasu lub z każdego innego powodu który uznam za słuszny- kupuję gotowce i nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia.W końcu nie wszystko robię sama i nie zawsze mam dostęp do ekologicznych produktów.Jak padam ze zmęczenia na ,,dziób" to propozycja bym jeszcze robiła samodzielnie frytki chyba by mnie zwaliła z nów i obiadu by nie było wcale.
Prześlij komentarz