Wracam ponownie do komponowania
smaków takimi jakimi mogły być przed wiekami . To znaczy z użyciem przypraw i
składników , które były dostępne na ziemiach polskich w średniowieczu i
wcześniej .Okazuje się , że kuchnia naszych Pra Pra Pra Dziadów wcale nie
musiała być przaśna .Las , łąka , jezioro , rzeka , pole - dostarczały
wszystkiego . A jak to było wykorzystane to już tak jak i dziś zależało od
fantazji gotującego .
Dziś próbuję jak sprawdza się w roli zamiennika soku z cytryny kwas jabłkowy - czyli marynuję sandacza w jabłkach i innych ziołowych przyprawach.
Dziś próbuję jak sprawdza się w roli zamiennika soku z cytryny kwas jabłkowy - czyli marynuję sandacza w jabłkach i innych ziołowych przyprawach.
Czas: 1 godzina
Składniki:
3 porcje sandacza ( filet ze skórą )*
2 duże kwaśne jabłka **
olej ( z pestek winogron lub
słonecznikowy )***
świeży rozmaryn - kilka gałązek
mięta świeża kilka gałązek
kilkanaście owoców jałowca
miód
sól
pieprz ziołowy
mąka do oprószenia
Filety sandacza umyć , osuszyć i
ułożyć w pojemniku skórą do dołu . Jabłka umyć , wykroić gniazda nasienne (
można odłożyć 3 ćwiartki jabłka do dekoracji )- utrzeć na tarce jarzynowej (
duże oczka). Polać rybę olejem , obłożyć jabłkami uciskając je tak by puściły
sok .
Rozgnieść jałowiec. Ugnieść rozmaryn
i miętę .
Obłożyć rybę ziołami mieszając je z
jabłkami. Pozostawić tak na 30 minut.
Zdjąć z ryby marynatę. Osuszyć filety
ręcznikami papierowymi kuchennymi.
Posolić , posypać pieprzem ziołowym.
Oprószyć mąką .
Na patelni rozgrzać olej . Wrzucić
kawałki świeżego rozmarynu - chwilę smażyć.
Włożyć rybę . Usmażyć na złoto z
obu stron .
Zdjąć z patelni i trzymać chwilę w cieple.
Pozostawione kawałki jabłka pokroić w
plasterki ( dość grube) i umoczyć w miodzie .
Wrzucić na patelnię by się
obsmażyły i zmiękły.
Podawać filety obłożone plastrami
jabłek ( w wersji współczesnej z pieczonymi ósemkami ziemniaków w wersji ,,
kurnej " podała bym z pieczonym pasternakiem )
* z oczyszczonego sandacza wycięłam ogony , skrzela itp. i odłożyłam na zupę ( połączę z kawałkami innych ryb dokładając łososia, pstrąga potokowego, halibuta i antara )
** w wersji starodawnej wyobrażam sobie że mogły by to być dziczki - jeśli bardzo kwaśne to dodała bym trochę miodu
*** i znów w wersji sprzed wieków olej byłby taki jaki by był
5 komentarzy:
TO TERAZ MUSZĘ NA RYBY ! :):)
fajny przepis:) i sliczna ryba:)
bardzo inspirujące marynaty. Już się do ciebie zapisałam. Muszę koniecznie przeczytać inne przepisy na rybki :D
pozdrawiamy serdecznie
Tapenda
ja to jestem zdeterminowana, net wyrzucił mój poprzedni komentarz w powietrze, ale pisze jeszcze raz. Marynata, jak dla mnie bardzo inspirująca. Juz sie do ciebie zapisalam, aby co nie co poczytac o rybkach
Pozdrawiamy serdecznie
tapenda
Dziękuję Wszystkim . Polecam . Marynaty do ryb to już troche moja obsesja ( Rodzina i znajomi sobie to chwalą ) - a ryby wychodzą na prawdę fantastyczne.
Prześlij komentarz