Pyszna soczysta ryba odławiana w
okolicach Grenlandii . Małe wyglądem przypominają nasze okonie tyle , ze bez
tych uciążliwych ości i łusek. Czyści się fantastycznie a jeśli chodzi o ości
to ma tylko kręgosłup pięknie odchodzący od mięsa . Nie ma ostrego rybiego
smaku i zapachu .Nawet dzieci się nim zajadają.
Czas : 30 minut + marynowanie
Składniki:
2 małe antary
1/2 cytryny
olej z pestek winogron
sól
1 łyżeczka brązowego cukru
2 łyżeczki pieprzu ziołowego ( używam
firmy Cykoria )
kilka gałązek świeżej melisy
1 mała marchewka
szczypta maki do oprószenia
Antary umyć , oczyścić. Przeciąć od
strony brzusznej.
Wyciąć kręgosłup wraz z niewielkimi ościami i boczne skrzela
- oskrobać łuski. Umyć dokładnie . Ułożyć w pojemniku. Przygotować marynatę z
1/4 szklanki oleju , soku z cytryny, szczypty soli, pieprzu ziołowego , gałązek
melisy, cukru brązowego. Zalać ryby i zostawić w marynacie na 30 minut.
Marchew obrać i pokroić ( ja mam
specjalny skrobak w ,, julienkę ").
Na patelni rozgrzać olej - wrzucić
wyjęte z marynaty gałązki melisy i smażyć je kilka minut by aromatyzować olej.
Zdjąć zioła z patelni ( wyrzucić ). Na tłuszcz wrzucić paseczki marchewki i
smażyć jak do chińszczyzny ( na chrupko)- zdjąć z patelni.
Antary wyjąć z marynaty i dobrze osuszyć .
Oprószyć mąką
i na gorącym oleju smażyć ryby na rumiano z
obu stron.
Podawać z ziemniakami ( frytkami )
obłożone paseczkami marchewki.
1 komentarz:
Nie spotkałam takiej rybki w Krakowie :(
Prześlij komentarz