Co prawda zrobiłam go pierwszy raz
kilka dni po Wigilii , nie tęskniłam więc specjalnie za rybami , ale za to
zdecydowanie tęskniłam za czymś lekkim po tych wszystkich świątecznych
smakołykach. Ryby zawsze w zamrażarce są .Ostatnio udało mi się nawet kupić
takie małe antary ( pasują po jednym na porcję dla nas )- padło więc na nie .
Na smażone ( pieczone) już patrzeć nie mogę - czyli gotowane .Najlepiej na
parze .A żeby nie były zupełnie ,,jałowe" -to dodałam nutkę ostrości
chrzanowej.
Czas: 30 minut
Składniki:
2 małe antary
2 łyżeczki masła
2 łyżeczki chrzanu
8 plasterków cytryny
2 klementynki
2 szczypty soli
2 szczypty pieprzu
kilka zielonych liści pora
skórka z 1/8 cytryny
,,piętka" z klementynki
1 łyżeczka przyprawy uniwersalnej (
Kucharek, Jarzynka itp.)
wiązka ziół ( natka pietruszki ,
lubczyk , tymianek )
2,5 szklanki wody
1/3 szklanki słodkiej śmietanki
maggi w płynie
szczypta białego pieprzu
szczypta mielonego anyżu
gwiaździstego ( Badianu)
Rozmrożone antary umyć i oskrobać.
Ponownie umyć i osuszyć papierowymi ręcznikami kuchennymi.
Rozciąć od strony brzusznej tak by
grzbiet był cały . Delikatnie wyciąć kręgosłup.
Rozłożone ryby posolić i posypać
pieprzem mielonym. Nałożyć po łyżeczce masła i łyżeczce chrzanu na każdego
antara.
Złożyć ryby i spiąć wykałaczkami.
Ułożyć w garnku do gotowania na parze
na liściach pora podkładając pod każdego 2 plastry cytryny i kładąc na każdego
po 2 plastry klementynki ( z reszty klementynki wycisnąć sok i skropić rybę i
warzywa ). Obok ułożyć małe ziemniaki i
warzywa pokrojone w niewielkie kawałki.
W dolnym garnku do nalanej wody dodać
zioła, skórkę z cytryny, piętkę klementynki i przyprawę uniwersalną. Zagotować.
Postawić garnek z rybami i gotować 20 minut.
Przecedzić wywar z dolnego garnka
wyrzucając zioła i skórki z cytrusów.
Wlać śmietankę . Doprawić mielonym
pieprzem , anyżem i maggi.
Podawać antary z
warzywami ugotowanymi na parze i porcją sałaty z cytrusowym dresingiem oraz
wywarem warzywno-rybnym do popicia**.
* Można dodatkowo polać łyżką
roztopionego masła i skropić sokiem z cytryny .
** Nie mogę się powstrzymać by nie
podyskutować przy okazji przygotowywania tej potrawy z tymi którzy twierdzą, że
w produktach gotowanych na parze pozostają wszystkie wartościowe składniki , a
do tego wszystkie naturalne smaki.
Śmiem twierdzić , że co niektórzy nigdy nie
spróbowali wywaru który pozostaje w dolnym pojemniku po zrobieniu dnia. Gdyby
spróbowali to by wiedzieli , że wiele smaków z warzyw , ryb czy mięsa zostaje
po prostu przez krążącą parę wodną wypłukane i rozpuszcza sie w wodzie której
używamy do gotowania. Trzeba ten wywar po prostu doprawić i wykorzystać na sos
lub bulion.
W tym wypadku zrobiłam fantastyczny
bulion warzywno-rybny dodając odrobinę śmietanki i przyprawiając go szczyptą
białego pieprzu, anyżu i maggi.
Spróbujcie nie wylewać tego co
zostaje w dolnym pojemniku parowaru - posmakujcie , a pomysły co z tym zrobić
same przyjdą Wam do głowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz