piątek, 9 września 2011

Odkrywam bób na nowo


Bób jak i inne strączkowe były kiedyś bardzo popularne .W sezonie jadany był świeży , po za sezonem suszony gotowało się jak każdą inną fasolę . Popularny jest w zasadzie na całym świecie . Ku mojemu zdziwieniu okazało się , ze najwięcej jada sie go w Chinach ( obstawiałam kraje arabskie ) .
W starożytnej Grecji miał znaczenie religijne .
Lubię bób w zasadzie w każdej postaci . Mam nadzieję , ze wzrośnie zainteresowanie nim i trochę stanieje bo teraz dla kogoś kto nie ma go z działki to raczej oszczędnościowe warzywo to nie jest .
Dziś zaczynam od najprostszej wersji bobu- gotowany , łuskany , podgrzany na masełku z koprem i posolony ( ja dałam jeszcze trochę pieprzu )
Czas : 30 minut
Składniki :
25 dag bobu świeżego w skórce
2 gałązki kopru
2 łyżki kopru pokrojonego
sól
1 łyżka cukru
2 łyżki masła
Bób przebrać i zalać zimną wodą- dodać 2 gałązki kopru  

. Ocukrzyć i gotować 10 minut od chwili zagotowania wody . Dodać 1/2 łyżeczki soli i gotować jeszcze 5 lub 10 minut ( młodziutki 5 taki sierpniowy już dłużej ) - trzeba wyłowić 1 ziarnko i spróbować obrać . Jak skórka odejdzie łatwo ,  a po spróbowaniu jest jędrny ale  ugotowany to możemy odcedzać .  Odcedzić .

Ja przelewam po odcedzeniu zimną wodą . Obrać . 

Na patelni roztopić masło , wrzucić pokrojony  koperek

i obrany bób . Chwilę smażyć mieszając . 

Posolić i posypać pieprzem . Jeść sam albo jako dodatek do innych potraw .
Ja zaczęłam używać bobu zamiennie z ziemniakami . Kiedyś np. mięso , ryby czy inne warzywa podawano z gotowanym bobem bo przecież nie zawsze ziemniaki na naszych ziemiach były .

Brak komentarzy: