Prawdę mówiąc przepis powstał przypadkiem.
Kupiłam filet z pstrąga i smętnie w
niego patrzyłam. Miałam ambitne plany zrobienia koperkowego ,,mleczka" z
pstrąga , jajek i kopru na parze .Tyle , że plany mi przeszły- jest za gorąco- zrobię kiedy
indziej.
Zaczęłam od obrania ziemniaków licząc
, że ostatecznie zjemy po paseczku smażonej ryby , ziemniaki i jakąś surówkę.
Jak popatrzyłam na ziemniaki to
uświadomiłam sobie że są jednakiej wielkości i kształtu - akurat na
faszerowanie. A że z ryba dawno nie robiłam - to są.
Czas: 1 godzina
Składniki:
6-8 średnich ziemniaków
1/2 średniej wielkości filetu z
pstrąga ( ze skórą )
1,5 małej cebuli
4 łyżki otrębów owsianych
3 łyżki usiekanego kopru
1 jajko
maggi w płynie
pieprz mielony do smaku
sól
1/2 cytryny łyżka oleju z pestek
winogron
1/2 łyżki masła
1,5 szklanki bulionu rybnego lub
warzywnego ( może być z kostki)
1/2 szklanki słodkiej śmietanki
2 łyżki usiekanego drobnego
szczypiorku
Filet z pstrąga ( świeży )podzielić na pół* .
Ułożyć połówkę w pojemniku i skropić sokiem z
cytryny. Odstawić na 10 minut.
Wyjąć i osuszyć papierowym ręcznikiem
kuchennym.
Usunąć skórę i pokroić w drobne
kawałki.
Obrać i usiekać bardzo drobno cebulę.
Usmażyć na złoto na maśle z olejem.
Dorzucić pstrąga i smażyć mieszając
aż będzie lekko zrumieniony. W trakcie smażenia rozdrobnić rybę jeszcze
bardziej ( na strzępki).
Przełożyć rybę z cebulą do miski.
Dodać otręby, koper, jajko .
Doprawić maggi w płynie i pieprzem.
Obrać i umyć ziemniaki.
Wydrążyć łyżeczką pozostawiając
usunięte kawałki ziemniaków.
W puste miejsca nałożyć farsz.
Ziemniaki ułożyć w garnku .Obok
wsypać wydrążone kawałki ziemniaków.
Zalać rybnym bulionem ( lub
warzywnym).
Doprowadzić do zagotowania.
Zmniejszyć gaz i gotować 30 minut przy uchylonej pokrywce ( powinno odparować
1/2 szklanki płynu).
Wyjąć ziemniaki.
Uzupełnić sos śmietanką.
Podawać z pływającymi w sosie kawałkami
ziemniaków posypanymi szczypiorkiem.
* Pozostałą połówkę zamroziłam na
potem.
** Ponieważ potrawa jest z cyklu
białych w tonacji proponuję jakiś kolorowy akcent do dekoracji.
6 komentarzy:
rewelacyjny pomysł:)
Jak łatwo jest utrudniać sobie życie! Pyszne, ale i pracowite
Czemu utrudniać ? To się błyskawicznie robi. A do tego nie muszę jeść po raz kolejny smażonej ryby z ziemniakami i surówką. Jestem okropna :) ale jak mi się potrawa powtarza w tej samej formie 2 razy do roku to znaczy że coś jest nie tak. Nie lubię monotonii. Lubię eksperymenty w kuchni . Lubię zaszyć się w kuchni z książką i zagladać co chwilę do gara żeby coś dosmaczyć. Wcale mnie to nie nudzi.Za to inne ,, kobiece" zajecia typu robienie na drutach , szydełku, szycie , haftowanie doprowadzają mnie do furii - nie wytrzymuje 5 minut przy przyszywaniu guzika :)
Podobnie było jak pracowałaś?
Zawsze. Pół życia pracowałam na zmiany więc nie było problemu - jak miałam nocke to potem 2 dni wolnego - w zasadzie tylko co 4 dzień byłam cały dzień w pracy . Przedtem w bibliotece też pracowałam na zmiany albo rano albo po południu wiec zawsze mogłam posiedziec w kuchni. A jak brakowało czasu to gotowałam w nocy na nast epny dzień. Ja na prawdę lubię gotować- odpoczywam przy tym .Mam frajdę w wygrzebywaniu pomysłów na potrawy z literatury i to wcale nie kulinarnej . A teraz kiedy już nic nie muszę :) sprawdzam najbardziej zwariowane smaki których wczesniej nie brałam na tapetę bo nie byłam pewna czy dzieci beda jeść ( Mama jest zgodna pod tym względem).Teraz nastepca mi rośnie .Wnuk wybiera się do angielskiego Culinary School ( college) . Stwierdził , że chce się kształcić w tym kierunku ( co potem wybierze na dalsze studia nie wiadomo ).Pewnie niedługo ja od niego będę się uczyć . Na razie trenujemy pierogi :)( akurat przyleciał do mnie na trochę )
Ja mam syna kucharza, wspaniale gotuje, ale niestety teraz mieszka w Oslo. Ja ciągle uczę się od Ciebie jak zrobić coś z niczego! Masz wspaniałe pomysły.
Prześlij komentarz