Tak mi się po chorobie chciało czegoś
mniej łagodnego niż ten bulionik z
indyka który postawił mnie na nogi , że
aż chodziło za mną coś pikantnego. Specjalnie logiczne to nie było bo w końcu
tak na prawdę nie stwierdzono co mi było - ale organizm domagał się ostrości.
O wyborze zadecydowało to , że Mama w
końcu musi jeść normalni nie oglądając się na mnie , a już tak dawno nie było
jej ,, ukochanej,, galaretki drobiowej.
Po konsultacji doszłyśmy do wniosku ,
że wspólnymi siłami ugotujemy wywar- odlejemy część na galaretkę ( i zrobimy ją
), a na tym co zostanie zrobimy pomidorówkę podgotowując ją z pikantnymi
przyprawami ( płatki paprykowe, pieprz syczuański ).
Czas : 2 godziny
Składniki:
2 pałeczki z udek kurczaka
1 górne udko z kurczaka
włoszczyzna bez kapusty
1 cebula
2-3 listki lubczyku
1 grzybek suszony
1 goździk
1 liść laurowy
2 ziela angielskie
4 ziarna czarnego pieprzu
1 łyżeczka pieprzu syczuańskiego
1 łyżeczka płatków paprykowych
szczypta cukru brązowego do smaku
mały słoiczek koncentratu
pomidorowego ( 9 g )
1 łyżka maggi w płynie
1 litr wody ( odparuje do 3,5
szklanek )
Obrać i umyć warzywa ( z cebulki
zdjąć tylko wierzchnią łupinkę).
Umyć mięso - zdjąć skórki - wywar ma
być chudy.
Umieścić w garnku warzywa , mięso i
przyprawy ( po za pieprzem syczuańskim i płatkami paprykowymi).
Zalać wodą . Dodać szczyptę soli i
maggi.
Gotować 1,5 godziny ( w tym czasie płyn odparuje do objętości 3,5
szklanki na bardzo małym gazie. Gdyby odparowywał za szybko dolać wrzącej wody.
Wyłowić mięso , warzywa , grzybek i
jeśli się uda liść laurowy ( ziele angielskie i pieprz ziarnisty zostanie potem
na sitku w czasie cedzenia wywaru) .Odlać szklankę bulionu.
Wrzucić pieprz syczuański i płatki
paprykowe - gotować 10 minut.
Dodać koncentrat. Dobrze rozmieszać -
doprawić cukrem jeśli trzeba. Zagotować.
Przecedzić.
Podałam Mamie z cienkim makaronem
posypaną usiekaną natką pietruszki.
Ja wypiłam czystą z grzanką z chleba
tostowego.
* Wybrałam dla siebie wersję w małą
grzanką bo zupa z makaronem jest syta , a jeszcze nie jestem gotowa na taki
posiłek. Zamiast tego swoją porcję zupy podzieliłam na pół i część zjadłam na
obiad , a resztą popiłam tartinki na kolację.
** Wyjęte mięso obrałam od kości i
chrząstek i 3/4 została zużyta do galaretki (odlana szklanka bulionu podgrzana
z 2,5 łyżeczkami żelatyny namoczonymi w 1/4 szklanki zimnej wody , pół
marchewki , trochę zieleniny np. natki pietruszki i roztarte mięso z kurczaka)
, a resztę zjadłyśmy rozdrobnioną i
zmieszaną z majonezem na tartinkach z opieczonego tostowego chleba ( z ogórkiem
).
1 komentarz:
Pomidorowa to jedna z bardziej ulubionych moich zup.
Prześlij komentarz